Postanowienia noworoczne

 

Jak nosić w Bieszczadach obiektyw Sigma 500mm F4? Jak metrówkę (4 fiter) a po co? żeby bronić się przed niedźwiedziami! 

Kończy się bez wątpienia intensywny rok 2020. 
Stąd właśnie nasze postanowienie noworoczne – Robić więcej recenzji i testów sprzętu. 
Jako przede wszystkim fotografowie cieszy nas każda chwila, w której możemy obcować ze sprzętem, sprawdzić go warunkach, do których został stworzony, ale też w takich, które okażą się skrajnie ekstremalne – i dla sprzętu i dla nas. 

 

 

Dlatego dziś jako zapowiedź przyszłorocznych testów pojawia się pierwszy z nich, którego bohaterem będzie moje skromne marzenie – Sigma 500 F4 Sport. 

Miałem przyjemność używać tego szkła przez ponad tydzień… Ale wbrew pozorom nie do końca był to test sportowy. – Chyba że chodzi o mnie, o mnie ja miałem jeden z lepszych treningów w życiu. Ale o tym później. 

 

Obiektyw, jako ten bardziej profesjonalny przez cały czas podpięty był do Canona 1DX mk II

Sam obiektyw z osłoną przeciwsłoneczną ma długość około 45 cm, waży prawie 3,5kg i jest po prostu ogromny. 
Zabrałem go w Bieszczady, gdzie przez kilka dni przewędrowałem z nim kilkadziesiąt kilometrów, i nie będę owijał w bawełnę, idąc o 5 rano wzdłuż Solinki w poszukiwaniu dzikich zwierząt, czułem się momentami, jak drwal niosący na barkach metrówkę z drewna sosnowego.  W połączeniu z aparatem, który sam w sobie również do lekkich nie należy, ta waga na prawdę potrafiła dać w kość. Do plecaka przypięty miałem też monopod, z którego – ani raz nie skorzystałem – Serio. Wszystkie zdjęcia, których częścią się tu podzielę, zostały wykonane z ręki, a najwyższe ISO, jakiego musiałem użyć, żeby utrzymać czas naświetlania na poziomie 1/1000s wyniósł 12600 gdy ledwo wstające słońce jeszcze nie pokonało wznoszących się dookoła wzniesień a nade mną jak sęp krążył potężny kruk. 

 

 

Wyżej wspomniałem o wadze tego tego obiektywu i jakby nie patrzeć jest to swojego rodzaju wada – no ale przecież nie każdy jest na tyle zajarany, że będzie chodził po Bieszczadach z obiektywem, który śmiało może służyć jako solidna pałka obronna która przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę w walce z ciekawskim niedźwiadkiem szukającym batonika w naszym plecaku. 
Ten obiektyw został stworzony do pracy z monopodem lub statywem w kontrolowanych warunkach stadionu, hali sportowej (na hali całkiem dobrze radzi sobie wtedy jako obiektyw portretowy).

Absolutnie jednak nie znaczy to, że nie można go używać w Bieszczadach, jako szkła do podglądania zwierząt, czy przybliżenia sobie nieco perspektywy krajobrazu. 
Będę szczery – Praca z tym obiektywem to była czysta przyjemność. Mimo wagi, i średniej poręczności, każda okazja, do robienia nim zdjęć wywoływała na mojej twarzy uśmiech podobny do tego gdy jako dziecko dostawałem do rączki lizaka. Obiektyw jest perfekcyjnie ostry, szybki i cichy. Na kilka tysięcy zdjęć nie trafił dosłownie kilkanaście, a przypominam, że jest to obiektyw, który przybliża tak bardzo, że można sprawdzić, czy pająk oddalony o 50 m jest faktycznie ogromny, czy tylko arachnofobia płata figle naszej świadomości. 

 

 

Powyższe zdjęcie zrobiłem z odległości około 50 metrów. 
Z początku sądziłem, że szkło stworzone jest do walki na odległość, i faktycznie sprawuje się w niej wybitnie. Ale jak zobaczyłem jak wygląda bokeh wyprodukowany z tego szkła, bez wahania zacząłem strzelać zdecydowanie bliżej. 

 

Miałem momenty, w których bez wahania próbowałbym używać tego obiektywu jako makro. 
Nie no może przesadzam… Ale może kiedyś zrobię testy makro obiektywów, które o makro stworzone nie są. 

Wracając do obiektywu. 
Rozumiem, skąd wzięła się jego waga – z wykonania. Szkło jest nad wyraz pancerne. Nie żebym sprawdzał jego wytrzymałość, ale trzymając je w rękach nie miałem żadnych obaw o to czy tak duże szkło razem z tak ciężkim aparatem może doprowadzić do katastrofy w postaci wyrwania bagnetu. Nawet nie bałem się trzymać samego korpusu gdy obiektyw skierowany był ku dołowi. Tak na prawdę, to nawet ja czułem się bezpieczny w jego towarzystwie. Podejrzewam, że potrzebowałbym ogromnej siły, żeby uszkodzić swój zestaw, i samemu byłoby to bardzo ciężkie do wykonania. 

Stabilizacja działa w nim wyśmienicie. Jak wspomniałem, każde zdjęcie wykonałem z ręki. 
Staram się zawsze używać odpowiednio krótkiego czasu naświetlania, ale nawet takie rzędu 1/500 dało się ustrzelić ostre. To właśnie dzięki stabilizacji. 

Co do samego obrazka. Obiektyw robi to, do czego został stworzony. W ostatnim dniu zaczepiłem o Szybowisko w Bezmiechowej, i pierwszy raz zrobiłem portret pilota w lecącej maszynie. (pozwólcie że akurat tego nie opublikuję ze względu na wizerunki ludzi) 

 

 

Przez cały czas nie czułem ani chwilę, że jest to obiektyw który nie nadaje się do wycieczek w teren. 
Szkło po prostu daje taką frajdę z fotografowania, że zapomina się o ciężarze. 
Od dawna jeżdżę w Bieszczady w poszukiwaniu kadrów. Za każdym razem znajduję coś nowego, coś ciekawszego niż ostatnio. Tym razem pojechałem z nadzieją, że ustrzelę jednego ze zwierzaków będących wizytówką Bieszczadzkiego Parku Narodowego.  I po części się udało. Liczyłem na misia (żeby przetestować też walory obronne Sigmy) Razem z zaprzyjaźnionym leśniczym przeszliśmy kilka miejsc aż udało się znaleźć gromadkę żubrów. 

 

 

Ten mały słodziak zupełnie nie zwrócił na nas uwagi, chociaż gdyby nie ambona na której staliśmy pewnie tego zdjęcia by nie było – Dorosłe osobniki usłyszały pierwsze klapnięcie lustra. W takich momentach żałuję że nie użyłem bezlusterkowca. Na szczęście jest jeszcze zagroda w Mucznem.

 

 

Podsumowując: 
Obiektyw ma swoje dwie zasadnicze wady. Waga i Cena.
Na tę chwilę Sigma 500mm F 4 kosztuje 27990zł. 
Ale Jeszcze nigdy nie czerpałem takiej przyjemności z fotografowania, jak dzięki tej Sigmie. 
Jakość obrazka produkowanego przez ten obiektyw, pancerność, szybkość działania i stabilizacja, w pełni rekompensują wagę i cenę szkła. 
Sigma w swoim zastosowaniu jest po prostu idealna i o dziwo okazuje się bardzo uniwersalna. 
Nie wątpię że w sporcie będzie to obiektyw, który jest po prostu do niego stworzony. Ale zaskoczył mnie tym, jak dobrze sprawdził się w Bieszczadach. Produkowany bokeh, czy nieomylny autofokus w połączeniu z fenomenalną stabilizacją dają nam połączenie idealne. Absolutnie obiektyw jest wart każdych pieniędzy. 

Poniżej znajdziecie link do naszego sklepu, gdzie możecie zapoznać się z informacjami dawanymi przez producenta oraz ceną samego obiektywu. 

 

https://fotopoker.pl/sigma-s-500-mm-f-4-dg-os-hsm-sport-canon.html

Dajcie znać, czy przyda się wam więcej recenzji tego typu. Czy chcielibyście wypożyczyć taki sprzęt u nas jadąc po drodze w Bieszczady i jakie obiektywy powinniśmy sprawdzić następne! 

Do zobaczenia! 
Jakub